40 minut Świątek nie była sobą. Reakcja po ostatniej piłce mówi wszystko

Przez pierwsze 40 minut hitu z Jeleną Rybakiną w półfinale United Cup Iga Świątek nie była do końca sobą. Ale zacisnęła zęby i pokazała waleczność, za którą kochają ją fani. W nagrodę wygrała z niewygodną rywalką 7:6, 6:4 i zapewniła Polsce awans do finału. Z kilku powodów zaskakiwało, dlaczego zlekceważono reprezentantkę Kazachstanu w przedmeczowej ocenie szans. Dużo bliższy prawdy był autor zapowiedzi na stronie WTA.

Przez cierpienie do gwiazd – Iga Świątek podczas tegorocznej edycji United Cup wyraźnie wzięła sobie do serca słynną sentencję. Wcieliła ją też w życie w hitowym pojedynku z Jeleną Rybakiną. Ile kosztowało ją zacięte spotkanie z bardzo groźną na australijskim “betonie” reprezentantką Kazachstanu i jak ważne było dla niej to zwycięstwo, widać było po reakcji Polki po ostatniej piłce. Iga najpierw pochyliła się wyczerpana dwugodzinną walką, ale po chwili znalazła w sobie jednak jeszcze siłę, by skakać po korcie z radości.

75:25 – Rybakina udowodniła, że należy ją docenić. “Spotkanie warte wielkoszlemowego finału”

Po dużej intensywności ostatnich dni i kłopotach, które Polka miała pod koniec niemal trzygodzinnego meczu z Katie Boulter w ćwierćfinale, można było mieć obawy, czy w półfinale starczy jej sił. Ale wiceliderka światowego rankingu już przed meczem wiedziała, że to wymagające przetarcie zadziała na jej korzyść. I się nie pomyliła.

75 procent dla Świątek i zaledwie 25 dla Rybakiny – tak wyglądało zaprezentowane przez realizatora transmisji tradycyjne typowanie szans tuż przed rozpoczęciem siódmego w karierze pojedynku drugiej i szóstej rakiety świata. Aż tak zdecydowane postawienie sprawy mogło zaskakiwać z kilku względów. Reprezentantka Kazachstanu wygrała aż cztery z ich wcześniejszych meczów, a do tego świetnie czuje się na szybkich nawierzchniach i dotychczas osiągała na nich lepsze wyniki niż Polka.

Dotyczyło to także Australii. Urodzona w Rosji i dysponująca potężnym serwisem zawodniczka to triumfatorka turniejów w Hobart (2020) i Brisbane (2024) oraz finalistka Australian Open (2023) i imprezy w Adelajdzie (2022). W tym ostatnim mieście dwa lata temu grała też o tytuł w deblu. Do tego zachowała więcej sił po wcześniejszych meczach singlowych w tym turnieju. Na jej niekorzyść działało jedynie to, że jej drużyna przed półfinałem musiała zaliczyć podróż do Sydney – wcześniejsze spotkania grała w Perth.

Niektórzy wzięli to wszystko pod uwagę i czekali na tenisową ucztę. Prawdziwego widowiska spodziewał się np. autor zapowiedzi tego meczu na stronie WTA Greg Garber, który napisał: “To spotkanie jest warte wielkoszlemowego finału”. I rzeczywiście, pod względem atrakcyjności i zaciętości mógłby to być mecz o ten prestiżowy tytuł. Bo były popisowe zagrania, zwroty akcji i piłki, którym centymetry brakowało, by zmieściły się w korcie, a po których na trybunach było słychać jęk zawodu lub westchnienie ulgi.

Be the first to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published.


*